ARGENTYNA: DROGA

Ziemia Ognista, Argentyna

Gdybym kręciła filmy, tu mogłabym nakręcić film drogi! W samej tylko Argentynie przemierzyłam autobusami ponad 14 tysięcy km. Najsłynniejsza i najdłuższa droga Argentyny, ruta 40, ciągnie się od północy przy granicy z Boliwią aż po Patagonię na południu kraju przez ponad 5.000 km. Droga ma swój początek na poziomie morza, przecina Andy, 21 Parków Narodowych, 18 rzek, 27 przejść górskich i wznosi się na wysokość 5.000 m.n.m.

Droga nr 3, łączy Buenos Aires z Ziemią Ognistą na długości 3.074 km, a jej koniec przypada na sam koniec kontynentu. To na niej rozpoczęłam „mi aventura” w Ameryce Południowej. Przystanki, czyli wioski lub miasta zdarzają się co 300, 500 km. Pomiędzy jest tylko zapierająca dech w piersiach przestrzeń i ogromna, smagana silnym wiatrem pustka.

Dla mnie droga jest celem samym w sobie. Dla Argentyńczyków środkiem pozwalającym przemieścić się, niekoniecznie szybko, pomiędzy punktami na mapie ich ogromnego kraju. Dla mnie jest czasem przemyśleń i podziwianiem ogromnych przestrzeni, np. z okna autobusu. Jest też testem na cierpliwość. Bo czego mogą nauczyć godziny spędzone w autobusie, jeśli nie cierpliwości? 10 godzin, 24 godziny, 30 godzin, mój rekord to 38 godzin w podróży. Ale są trasy, gdzie spędza się 55 godzin na tym samym siedzeniu autobusu. Czas jest tu pojęciem względnym i to bardzo. Już za pierwszym razem uderzył mnie niesamowity spokój i cisza w autobusie. Mało rozmów (a jeśli są to bardzo ciche), dzieci spokojne, nie wiercą się, nie płaczą, o nic nie proszą. Nikt nie zmienia miejsca, nie przesiada się (nawet, jeśli wszyscy są stłoczeni w jednym miejscu, a obok czekają puste siedzenia). Wszyscy kurczowo trzymają się swoich numerów siedzeń. Żadnych oznak zniecierpliwienia, nawet jeśli opóźnienie sięga kilku godzin i wydłuża czas i tak już niewyobrażalnie długiej podróży (muszę jednak przyznać, że duże opóźnienia zdarzają się tu bardzo rzadko).

Początek słynnej drogi nr 40, na północ Argentyny pozostało 5080 km
Początek słynnej drogi nr 40, na północ Argentyny pozostało 5080 km

Okazuje się też, że w autobusie można robić wiele rzeczy, np.:

– rozmawiać z sąsiadem (Argentyńczycy uwielbiają rozmawiać o pięknie swojego kraju oraz o ponurych statystykach śmiertelnych wypadków autobusów na drogach);

– podziwiać krajobraz ciągnący się setki i tysiące kilometrów (dominującym pejzażem jest step, przez który przebiegają czasem stada gwanaco lub strusi i te chmury będące tuż na wyciągnięcie ręki);

– grać w bingo (niektóre firmy przewozowe organizują tę spektakularną zabawę, a nagrodą jest wino!);

– spać (argentyńskie autobusy są komfortowe, pasażer ma tu więcej miejsca, niż w niejednym samolocie, wyposażone są w pełni (lub w połowie) w rozkładane siedzenia i przedłużniki na nogi. Z kocem i poduszką w wyposażeniu z łatwością można nadrobić senne zaległości);

– jeść (posiłki są zdecydowanie najważniejszymi punktami autobusowego programu, wyznaczającymi cykl podróży! Stewardzi serwują jedzenie od śniadania po kolację, są tu przystawki, ciepłe dania, przekąski, napoje, kawa, wino… Jadąc pierwszy raz – zgodnie z polską tradycją – w autobusie miałam pełną siatkę jedzenia ze sobą. Ale później mogłam cieszyć się miejscowymi przysmakami.

Można też szukać zgubionego podczas jazdy okna z dachu autobusu! Tak, 2 godziny błądzenia po pampas, szukania w deszczu i na wietrze potrzebnego do dalszej podróży okna, które wyrwał gwałtowny wiatr. Akcja zakończyła się sukcesem i po kolejnych 2 godzinach okno przymocowano na swoim miejscu.

w drodze do Ziemi Ognistej
w drodze do Ziemi Ognistej

Te wszystkie autobusowe atrakcje musi jednak poprzedzić wizyta na dworcu i zakup odpowiedniego biletu. A to bywa nie lada wyzwaniem! Ten największy, Retiro w Buenos Aires, dostarcza prawdziwych emocji. Dwadzieścia, trzydzieści, a może i więcej firm przewozowych. Prawdziwy gąszcz okienek i nawoływaczy, którzy próbują sprzedać bilet. Upał. Bieganina od okienka do okienka i porównywanie bardzo różniących się cen, godzin odjazdów i przyjazdów, ewentualnych przesiadek, wybór komfortowego autobusu, z rozkładanymi fotelami, serwowanymi posiłkami, itp… Wszystko to trzeba przejść, aby później, z bezcennym papierkiem w ręku, zasiąść w ogromnym, dwupiętrowym autobusie (najlepiej wybrać miejsce na górze, z przodu autobusu) i rozkoszować się podróżą. Dla mnie podróżą życia.

Ziemia Ognista, Argentyna
Ziemia Ognista, Argentyna
Na styku Oceanów, Przylądek Dziewic
Na styku Oceanów, Przylądek Dziewic
Jeden z nielicznych przystanków po drodze, Patagonia, Argentyna
Jeden z nielicznych przystanków po drodze, Patagonia, Argentyna
Patagonia, Argentyna
Patagonia, Argentyna
W dordze do El Chalten, Patagonia, Argentyna, w tle majestatyczny Fitz Roy
W dordze do El Chalten, Patagonia, Argentyna, w tle majestatyczny Fitz Roy
W dordze do El Chalten, Patagonia, Argentyna
W dordze do El Chalten, Patagonia, Argentyna
U podnóża Andów, czyli w drodze do Bariloche - "Małej Szwajcarii", Argentyna
U podnóża Andów, czyli w drodze do Bariloche – „Małej Szwajcarii”, Argentyna
Z Chile do Mendozy w Argentynie
Z Chile do Mendozy w Argentynie
W stronę szczytu Aconcagua, Argentyna
W stronę szczytu Aconcagua, Argentyna
Cerro Colorado i słynne winnice, gdzie produkuje się Malbec, Mendoza, Argentyna,
Cerro Colorado i słynne winnice, gdzie produkuje się Malbec, Mendoza, Argentyna,

Dodaj komentarz

Twój adres email nie zostanie opublikowany. Pola, których wypełnienie jest wymagane, są oznaczone symbolem *