Czy chcieliście kiedyś zajrzeć w głąb swojej duszy? Dotknąć tego, co nienamacalne, tajemnicze, boskie… Szamańskie ceremonie ayahuasca w Peru pozwalają zbłąkanym duszom odnaleźć siebie.
Ayahuasca to nazwa szamańskiego rytuału i ducha, ale tak naprawdę napoju halucynogennego, używanego przez południowoamerykańskich Indian głównie w celach leczniczych. Za jego pomocą szamani leczą wszelkiego rodzaju choroby ciała i duszy. Przygotowywany ze specjalnych roślin spotykanych w amazońskiej dżungli napój, w smaku jest gorzkawy a kolorem i konsystencją przypomina błoto.
Jonatan, mieszkaniec jednej z amazońskich wiosek twierdzi, że bez wiary i świadomości tego, co chcemy zobaczyć lub wyleczyć poprzez ayahuasca, nic nie uda nam się osiągnąć. Musimy wiedzieć, o co pragniemy poprosić i podążać za głosem ayahuasca, który będzie nas prowadzić podczas ceremonii. Duch ayahuasca wie, jak daleko w głąb siebie możemy zajrzeć i gdzie znajduje się granica poznania. Ojciec szamana prowadzącego jedną z ceremonii, Raul wyjaśnił mi, że zanim napój zacznie działać, najważniejsza jest koncentracja i wyciszenie na granicy medytacji. To dlatego podczas ceremonii szaman i poddający się jej pacjent często śpiewają wprowadzając się w swoisty trans. Ceremonia z ayahuasca przygotowywana jest według określonych reguł – odbywa się w chacie szamana, zaczyna późnym wieczorem i trwa przez 3-5 godzin, podczas których szaman i jego pacjenci, których może być kilku, doświadczają wizji. Najpierw szaman pije napój a potem malutką szklaneczkę podaje kolejno każdemu z pacjentów. Niektórzy dodatkowo palą przy tym skręcane na miejscu i zawierające czysty tytoń papierosy. Po jakimś czasie do stojącej na środku podłogi miski z niewielką ilością wody, pacjenci wypluwają pozostałości lub po prostu wymiotnie reagują na napitek. Tak zaczyna się proces oczyszczenia.
Rafael, lokalny malarz oraz dokumentalista zbierający informacje o rodzimym plemieniu Shipibo wyjaśnia, że organizm musi się oczyścić z toksyn oraz złej energii. Zdarza się – zwłaszcza za pierwszym razem – że pacjenci wymiotują podczas całego rytuału. Nie zawsze też doświadczają wizji – bez oczyszczonego organizmu, gotowego na przyjęcie ayahuasca nie jest to możliwe. Zazwyczaj jednak po kilkunastu minutach od wypicia mikstury zaczynają się zawroty głowy. To znak, że napój zaczyna działać. Wtedy gaśnie światło i rozpoczynają się rytualne śpiewy a szaman i jego pacjenci wyruszają w daleką podróż.
Co się dzieje później? Po zakończeniu ceremonii uczestnicy zapadają w głęboki sen, a po przebudzeniu każdy (a na pewno każdy z ludzi, których tam spotkałam) chce powtórnie doświadczyć tych niesamowitych wizji i na nowo przeżyć spotkanie z samym sobą.
Każda z osób, którą pytałam o wizje związane z ayahuasca miała bardzo różne doświadczenia. Niektórzy opowiadali o radości i spokoju. Dla innych było to mroczne wejście w nieznane. Jednak zawsze podkreślali fakt, że ayahuasca pomogła im w rozwiązaniu dręczących ich problemów lub wyleczyła z toczącej ich choroby. Luis opowiadał mi o radosnym doświadczeniu na granicy euforii, pełnym kolorów i niesamowitych doznań. Ayahuasca pozwoliła mu lepiej poznać dżunglę, w której żyje i ukazała rośliny, których teraz będzie używać jako lekarstwa. A Diego, młody malarz z Limy, który przybył tu szukać inspiracji, by stać się lepszym artystą, zapewniał mnie, że po ayahuasca znalazł swoją drogę i zmieniło się jego życie.
Ale prawdziwy rytuał i napój z ayahuasca to rzadkość! Najczęściej można spotkać jego „rozrywkową” wersję, kolejną atrakcję przygotowaną dla przybywających do peruwiańskiej dżungli turystów. Co i raz można spotkać samozwańczych szamanów, którzy za godziwą zapłatę ciekawskim turystom fundują coś na kształt ayahuasca. Znalezienie zaufanego szamana i przeżycie prawdziwego ayahuasca jest trudne i wymaga rozeznania. Trzeba dotrzeć do ludzi, którzy poważnie traktują ceremonię i wzbudzić ich zaufanie na tyle, aby chcieli podzielić się wiedzą na temat „napoju bogów”.