Na ulicach peruwiańskich miast i miasteczek można się całkiem nieźle pożywić. Jest tu wszystko, o czym spragniony i głodny przechodzień może zamarzyć.
Jedzenie i picie serwowane jest z przenośnych lad pchanych przez sprzedawców, wózków-gablotek, rowerów połączonych z metalowymi przyczepami, z taczek, wiader, wózków z supermarketów lub po prostu z tac noszonych na rękach lub zawieszonych na szyjach. Wszystkie kramy są mobilne i jest ich tutaj niewiarygodne zagęszczenie. Każdy centymetr ulicy jest zagospodarowany, zwłaszcza, jeśli dodamy do tego jedzeniowego raju wszechobecnych pucybutów, krawców, sprzedawców balonów czy pluszaków i oczywiście mrowie przechodniów, próbujących przecisnąć się przez ten gąszcz różności.
Mały głód:
– Mamy do wyboru jajka z przepiórek gotowane i obierane na miejscu. Jajka wkładane są po kilka sztuk do foliowych woreczków, solone i przekąska gotowa;
– Suszone bakalie, kilka rodzajów suszonych bananów (na słono i na słodko), orzechy (pekany, orzechy nerkowca, migdały, orzeszki ziemne, prawdziwy orzechowy raj!), prażoną kukurydzę i popcorn;
– Świeżo gotowana lub grillowana kolba kukurydzy lub bób;
– Gotowany kurczak zawinięty w liście kukurydzy.
Większy głód:
– Wszelkiego rodzaju kanapki: z jajkiem sadzonym obficie oblanym ketchupem i majonezem jednocześnie; z awokado, plastrami pomidora i tutejszego białego sera, oczywiście z dodatkiem ketchupu i majonezu; z kotletem z mięsa mielonego (w zestawie lama lub wieprzowina) posypanego deszczem frytek, dla urozmaicenia można dodać jajko sadzone lub smażone parówki;
– W niedzielę na ulicę wjeżdża danie specjalne: do południa znikają inne potrawy i na ulicy króluje pieczony prosiak. Ustawiany jest w całości na wielkich wózkach i tacach. Po wybraniu zadowalającego nas kawałka mięsa dostajemy świeżutką kanapkę;
– Tradycyjne peruwiańskie ceviche, czyli macerowana w soku z limonki surowa, biała ryba z dodatkiem słodkiego ziemniaka i kukurydzy, obowiązkowo doprawiona kolendrą.
Duży głód:
– W menu pojawiają się wszelkiego rodzaju zupy. Najbardziej popularna jest zupa z kury, czyli nasz rosołek, tutaj z dodatkiem makaronu, ziemniaków i aromatycznej, świeżutkiej kolendry;
– Wszędzie smażą się kurczaki zawsze z dodatkiem ryżu, ziemniaków i frytek (wszystko podawane jest na raz, jako jedno danie);
– Mięso z lamy podawane w sosie musztardowym;
– Tallarín, czyli makaron podawany np. z pesto i kotletem z mięsa lamy;
– Jajko sadzone z ziemniaczkami, smażonym bananem i cebulką.
Wszystkie dania są świeżutkie, przygotowywane na ulicy na tych małych przenośnych kuchniach. Każda z nich wyposażona jest w butlę gazową i wielki blat, na którym na głębokim tłuszczu smażą się nasze ulubione dania. Już od rana kucharki i kucharze obierają ziemniaki, kroję cebulkę i przygotowują mięso.
Po obfitym posiłku przychodzi czas na osłodzenie sobie dnia. Mnogość deserów jest niewiarygodna, chociaż to torty cieszą się prawdziwym zamiłowaniem wśród Peruwiańczyków. Przesadnie przyozdobione torty kupowane są w całości i w wielkich ilościach. Bita śmietana, owoce, wiórki czekoladowe, kremy i polewy w ostrych zielonych, czerwonych, błękitnych czy żółtych kolorach kuszą na każdym rogu. Jednak to jeszcze nie koniec. Uliczni sprzedawcy zachęcają do spróbowania waniliowych puddingów, galaretek o wszelkich możliwych smakach serwowanych w plastikowych kubkach i podawanych z bitą śmietaną, jabłek na patyku zanurzonych w słodkiej czerwonej masie przypominającej w smaku lizaki czy lodów sprzedawanych prosto ze styropianowych lodówek. Są tu pokrojone w plasterki papaje, świeżo obrane owoce kaktusa, granaty, chirimoya, granadilla, guanabana, pepino, tuna, kokosy czy trzcina cukrowa. Słodkości można popić sokami. Wielkie wózki-gablotki wypełnione są po brzegi pomarańczami, pomelo, ogromnymi jak arbuzy papajami. Wystarczy się zatrzymać na minutkę i sprawna ręka wyciśnie nam z nich sok za pomocą dużej, metalowej wyciskarki.
Jednak mój ulubiony deser to picaron, rodzaj pączków, których ciasto jest wyrabiane na miejscu w wiaderkach. Czuć w nich nutę anyżku, a czasem nawet dyni. Masa wrzucana jest od razu na głęboki tłuszcz, gotowe pączki oblewane są syropem z algarrobe lub miodem. Uwielbiam również churros, kolejny rodzaj ciasta przypominającego nasze pączki. Ciasto zwinięte jest w rurki i nadziewane kremem o smaku toffi lub wanilii.
Niejeden dzień minął mi na kosztowaniu tych pyszności.
Czy o czymś zapomniałam? Na pewno… Peruwiańska symfonia ulicznych smaków nie ma przecież końca…