Na wysokości 4065 m wznosi się Potosí, najwyżej położone miasto na świecie. Dla mnie jest to miejsce tyleż fascynujące co przerażające. Miasto leży na górze, tam, gdzie już w XVI wieku Hiszpanie odkryli złoża srebra. Okazały się one największymi złożami tego kruszcu na świecie. Rękami Indian, wykorzystywanych jako niewolników, pracujących w kopalniach srebra w ekstremalnych warunkach, Hiszpanie zbudowali miasto. Potosí szybko stało się jedną z największych metropolii Ameryki Łacińskiej. Już na początku XVII w. miasto liczyło 160 tys. mieszkańców, a piękne kościoły i teatry nie miały sobie równych. Dzisiaj z tego niezwykłego miasta pozostało jedynie wspomnienie, chociaż w kopalni – we wnętrzu mieniącego się kolorami Cerro Rico (w języku hiszpańskim „Bogata Góra, w języku keczua „Święta Góra”), miejscowi górnicy do dziś spędzają całe swoje życie.
Odwiedziłam jedną z kopalni srebra (jest ich tu prawie 300). Warunki pracy są niewyobrażalnie trudne. Korytarze są mokre i ciemne a w niektórych miejscach szyby nie przekraczają 1 metra. Wszędzie pył i wydostające się niebezpieczne substancje (wszechobecne są metan, arsen, opary siarki). Temperatura wewnątrz góry, czyli kopalni sięga nawet 35 stopni C. Pracujący tu górnicy używają dynamitu i kilofu a podczas pracy nic nie jedzą. Żują jedynie liście koki, które zabijają głód i dodatkowo odpędzają sen. Piją tylko wtedy, jeśli turyści przyniosą im picie. W ciągu dnia spędzają tam nawet 20 godzin, i za tę pracę dostają… 1-2 Euro tygodniowo! Najgorsze jest jednak to, że w kopalni pracują także dzieci i to już od 8-10 roku życia. Dane mówią, że jest ich ok. 800 i większość z nich spędzi tu całe swoje życie. Pchają wózki ważące kilkaset kilogramów (niektóre ważą nawet 2 tony), operują kilofem i używają dynamitu. Poznałam jednego z nich – dwunastoletniego Marco. Mówił, że od czasu do czasu chodzi do szkoły i że jest to dla niego prawdziwa rozrywka. Zazwyczaj pracuje i bardzo martwi się o przyszłość swoją i rodziny. Szacuje się, że od początku istnienia kopalnie Cerro Rico pochłonęły ponad 9 milionów istnień ludzkich. Aby odpędzić złe demony, górnicy czczą „El Tío”(w tłumaczeniu „Wujek”), rogatego bożka, którego wizerunek – wyobrażenie znajduje się w kopalni. Aby czuwać nad bezpieczeństwem górników „El Tío” wymaga szacunku, modlitwy i darów.
Podczas mojego pobytu w Potosi górnicy strajkowali. Nie zgadzali się na wprowadzenie przez rząd prywatnych firm do kopalni. Blokowali więc drogi i w tygodniu ciężko było przemieszczać się pomiędzy miastami – nie jeździły żadne autobusy. Górnicy z Cerro Rico twierdzą jednak, że złoża są na wyczerpaniu (już pod koniec XVIII w. wydobycie znacznie zmalało, przez co miasto podupadło). Niedługo pewnie górnicy będą zmuszeni szukać szczęścia w okolicznych górach a ta stanie się typową atrakcją turystyczną. Z resztą miasto Potosí już od 1987 roku znajduje się na światowej liście UNESCO.